Bekon

Nie będzie to wpis kulinarny. Bynajmniej! Tytułowy bekon w kontekście morskim to oczywiście beacon, czyli „coś co pływa i nadaje sygnał”. No i właśnie o tym nadawaniu dzisiaj będzie…

Chwilę przed południem odebrałem telefon ze stoczni, gdzie stoi Zjawa, że dzwonili do nich, bo EPIRB się aktywował. Chwilę później odezwali się harcerze, że też dostali taki sygnał. Zadzwoniłem natychmiast do Gdyni do Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego, przedstawiłem się i powiedziałem, że absolutnie nie ma możliwości wzywania pomocy przez Zjawę, bo stoi w stoczni na suchym. Akurat jechałem do Darłowa, więc zadzwoniłem do Justyny, żeby podjechała do naszego magazynu w Gdańsku, sprawdzić co się wydarzyło, że aktywował się EPIRB. Pierwszy pomysł to był przeciek dachu, w wyniku którego urządzenie się aktywowało, bo zostało zalane. Drugą ideą na wytłumaczenie było włamanie do magazynu, złodzieje ponieśli sygnalizator i, nudząc się, zaktywowali go niechcący. Ta myśl wydawała się najbardziej prawdopodobna – od razu rozpoczęły się rozważania, co jeszcze mogło zginąć. Był też trzeci wariant, optymistyczny, aktywacji dokonało jakieś zwierzę w sposób całkowicie przypadkowy – kot, szczur czy mysz… Justyna z przystani do hali miała 15 minut drogi – jeden z dłuższych kwadransów w ostatnich latach, jakie musiałem przeczekać. Zdążyłem jeszcze ustalić z SAR-em, że pozycji nie posiadają (stary typ nadajnika, wymagający namierzania – bez GPS) i czekają na potwierdzenie numeru hex urządzenia (to coś jak imei w telefonie komórkowym), by upewnić się, że to nasza pławka a nie… W tym momencie przyszło mi do głowy, że może gdzieś jest poprzedni, nierozkodowany EPIRB (teoretycznie jeden numer hex odpowiada jednemu MMSI, ale wiadomo…) i może to on został uruchomiony.


Telefon Justyny wykluczył włamanie – obiekt w stanie nienaruszonym stał dokładnie tak, jak go dzień wcześniej zostawiłem. Rozpoczęły się poszukiwania sprawcy zamieszania – było to o tyle utrudnione, że w naszym magazynie są obecnie EPIRB-y z innych łódek, a także spora kolekcja wycofanych (i rozkodowanych) starszych urządzeń (przetrzymywanych do celów edukacyjnych). Żadne z nich nie mrugało oczkiem stroboskopu (ani nawet czerwoną diodką), dopiero analiza naklejek wskazała źródło sygnału. Po szybkiej weryfikacji z SAR w Gdyni, mieliśmy winnego, pozostało go wyłączyć. Wiecie gdzie jest wyłącznik EPIRB-a? No właśnie, ja też nie. Wyjęcie baterii też nie jest czynnością oczywistą, więc Justyna udała się do sklepu SeaLight (od lat współpracujemy i szczerze polecam), gdzie niezawodny Janusz Jędruch rozwiązał problem… umieszczając pławę w metalowej (specjalnej) skrzyni (klatce Faradaya). Chwilę później stwierdził, że ten konkretny model urządzenia został w którymś momencie wycofany z rynku, bo… zgadliście! Zdarzały mu się bezobjawowe uruchomienia.


Jutro wszystkie znajdujące się w magazynie nadajniki automatyczne umieszczę w metalowej, uziemionej skrzyni. Oszczędzimy sobie nerwów następnym razem. A Wy pamiętajcie, żeby na liście informowanych w razie „W” umieścić taką osobę, która z Wami nie pływa. I zachowa się rozsądnie, kiedy ktoś odbierze sygnał wzywania pomocy.

źródło zdjęcia: www.youtube.com


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
© 2023: POLsail | Travel Theme by: D5 Creation | Powered by: WordPress
0
Would love your thoughts, please comment.x