Bezpieczeństwo – bierne czy pozorne

Od czasu wprowadzenia na pokłady jachtów szelek zintegrowanych z pneumatycznym jacketem, żeglarze zaczęli cierpieć na dość specyficzne schorzenie. Nie jestem chirurgiem ortopedą, ale musi mieć to związek ze zwyrodnieniem stawów kolanowych. Nie uginają się!


Sztormreling powszechnie rozpoczęto montować pod koniec lat 60. i nikt nie miał złudzeń, że jego rola jest inna niż „ostateczny ratunek”. Nawet w jakże obśmiewanej ostatnio sfabularyzowanej historii Jessiki Watson główna bohaterka zostaje zatrzymana w pozycji leżącej na pokładzie właśnie przez wysoki na 600 mm (zgodnie z przepisami 😉 ) sztormreling. Do tego został właśnie wymyślony. Działa tylko wtedy, kiedy przesuwacie się po pokładzie w pozycji niskiej (a właściwie to na kolanach). Jacket, szelki ani smycz wpięta w lifelinę (ewentualnie w coś innego stałego, ale nie w sztormreling poza koszami) nie jest automatycznym device’em powodującym Waszą niewypadalność. Dokładnie tak samo jak nie jest gwarancją skutecznego podjęcia z wody przyczepione do sztormiaka urządzenie typu PLB. To są pomoce! W ostatecznym rozrachunku mogą ułatwić znalezienie ratownikom Waszego martwego ciała…


Jedyne, co w niemal 100% gwarantuje Wam przeżycie podróży morskiej, to pokład jachtu, na którym wyruszyliście. Poza nim można uznać, z pewnym przybliżeniem, że jesteście martwi. Oczywiście cuda się zdarzają i to może Wam się akurat przytrafi skuteczna akcja „człowiek za burtą”. Statystyka jest jednak bezlitosna w tej materii. Ludzie nie wypadają w słoneczny dzień, przy delikatnej bryzie, na płaskim morzu i przy całej załodze zebranej na pokładzie…

źródło zdjęcia: sealight.pl

« (Previous Post)


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
© 2023: POLsail | Travel Theme by: D5 Creation | Powered by: WordPress
0
Would love your thoughts, please comment.x